Forum Wrocławski Fan Club Iron Maiden Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Świat Metalu   ~   Black Sabbath
Hills Runner
PostWysłany: Wto 3:41, 26 Lut 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 2463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Ewru chyba mnie zaraził na BS z Ozzym(po jednej z rozmów na wyspie słodowej) , ostatnio słuchałem po dość długiej przerwie i w porządku, nie to co kiedyś, ale jednak, na pewno do kilkastu utworów zawsze chętnie wrócę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
obcy
PostWysłany: Wto 8:57, 26 Lut 2008 
Public Enema #1
Public Enema #1


Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LV 426


ja nie potrafię się do Ozziego przekonać, dla mnie BS to Mob Rules, nawet Heaven & Hell mniej lubię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hills Runner
PostWysłany: Wto 12:05, 26 Lut 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 2463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Mob Rules to świetny album, też wg.mnie jest lepszy od Heaven and Hell choć niewiele

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Wto 17:14, 26 Lut 2008 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


A mnie wkurza to, że Gillan nagrał z nimi tylko jeden album...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hills Runner
PostWysłany: Wto 19:31, 26 Lut 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 2463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


a mnie to pośrednio cieszy, bo dzięki temu mamy Perfect Strangers

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Wto 22:44, 26 Lut 2008 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


No tak, ale jakby zamiast udzielać się przy "The House...", zrobił z Iommim drugą płytę klasy "Born Again", byłoby dużo fajniej...
Zresztą nie ma co gdybać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewru
PostWysłany: Sob 13:13, 15 Mar 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 1534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław


DR.NO napisał:
A mnie wkurza to, że Gillan nagrał z nimi tylko jeden album...


A mnie to akurat cieszy Twisted Evil
Tak czy siak do zakupu nie pierwsze pięć płyt, jeno wszystkie z Ozzym( z koncertówkami włącznie). Płyty z Dio są naprawdę bardzo dobre, ale.... to już nie ten klimat, nie ma tej magii( co nie zmienia faktu, że Mob Rules i koncertówka Heaven and Hell są do kupienia).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hills Runner
PostWysłany: Wto 11:48, 01 Kwi 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 2463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


żałuję że nie pojechałem na ten koncert Heaven and Hell do Katowic ,tyle kasy idzie na picie ,no ale jak przyjdzie jakiś koncert to zawsze sobie gadam ,o za drogo,za drogo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Pią 14:03, 26 Wrz 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


RECENZJA PŁYTY DEHUMANIZER

W historii muzyki rockowej powstawały różne płyty, świetne, wpływające na rzeczywistość tworząc nową jakość ,a także takie które zostały docenione po latach. Powstały także takie które pomimo upływu lat dopominają się o szacunek i uwielbienie jednak prawdopodobnie to nigdy nie nastąpi. Heavy-Metal w swojej klasycznej, najpiękniejszej formie szczyt swojej popularności przeżywał od końca lat 70 do połowy lat 80, wtedy powstały najważniejsze płyty które wytyczyły ścieżki tego grania na lata, jednak z czasem stał się bardziej nurtem komercyjnym który poprostu dawał chleb muzykom. Najważniejszy rynek muzyczny czyli Amerykański z heavy-metalu zrobił show ,odarł z niego jego artystyczną postać na rzecz skandali i czadu ,powstał hair-metal który dobrze wpasował się w rynek muzyczny , oczywiście wybitni artyści też zrobili dużą karierę jednak z roku na rok coraz bardziej chodziło o to o co raczej nie powinno. Na drugim bieguniu powstał thrash który zapoczątkował agresywniejsze odmiany tej muzyki które powstają w zasadzie do dziś, z jedną zasadą następna płyta musi być jeszcze ciężka i agresywna. Oczywiście taka muzyka nie ma czego szukać na listach przebojów które heavy-metalowe kapele dosłownie oblegały bez wzgędu na to czy były to Iron Maiden czy Judas Priest czy z drugiej strony Motley Crue czy Van Halen. Jednak jak wszystko w życiu także i heavy-metal się skończył w sensie komercyjnym, wraz z końcem lat 80 stracił swoją popularność i wydawało się ,że artyści z tego nurtu albo zmienią styl na rzecz obecnych wzorców albo skończą kariery.
Po tym krótkim wstępie można zacząć recenzję płyty wielkiej, która jak żadna inna mi znana była nagrywana z potrzeby serca ,na 100% pod prąd obecnych mód ,pod prąd tego co dawało rozgłos i sławę ,co w historii tego akurat zespołu się przecież zdarzało.
Jest rok 1992 , legendy heavy-metalu ewidentnie w rozsypce, Iron Maiden zaraz rozstanie się z Brucem Dickinsonem, Judas Priest już rozstał się ze swoim wokalistą ,a raczej to Ci wokaliści chcieli odejść z różnych powodów o których nie czas tu mówić, zespoły które robiły karierę jako hair-metalowe ,tak jak w latach 80 podpięły się świetnie pod ten nurt, teraz w erze zupełnie innej muzyki nie mają nic do powiedzenia. Thrash-Metal traci swoje agresywne, zbuntowane oblicze a zespoły z tego nurtu odchodzą coraz bardziej od swoich korzeni, bo ta muzyka w swojej pierwotnej formie w USA nie robi już wrażenia, wiadomo ten kraj lubi zmiany...czasem radykalne. Triumfuje jedynie Metallica ,a także nowe zespoły ,bo przychodzi nowa publiczność ,Guns and Roses dzięki dobrej promocji w MTV i efektownych teledyskach staję się gwiazdą ,jednak jak to w USA na parę lat co pokazuje przyszłosć. Nowy ruch muzyczny grunge który ma się tam do gwiazd lat 80 jak punk-rock do Pink Floyd jest atrakcyjny dla młodzieży dlatego że jest ona znudzona muzyką swojego starszego rodzeństwa, efektownymi koncertami i muzyką na wysokim technicznie poziomie, identyczna sytuacja jak w latach 70 tyle że wtedy stare zespoły bynajmiej nie składały broni ,a teraz nie ma zupełnie komu grać klasycznie, szybko, ogniście, nie ma komu grać pięknego heavy-metalu.
I tak dochodzimy to albumu nagranego przez zespół Black Sabbath ,zespół który w zasadzie wtedy nie musiał już nic robić ,bo jego muzycy byli gwiazdami i legendami rocka ,zespołu który w latach 70 był zjawiskiem muzycznym, odkryciem i zdobył sobie statut legendy. W latach 80 umiał doskonale znaleźć się w tej rzeczywistości mimo braku Ozzego Osbourna który też w tej rzeczywistości radził sobie świetnie, nagrywają płyty solowe. Płyty Black Sabbath z lat 80 są lepsze i gorsze, niektóre mogą się podobać bardziej, inne mniej, jednak wszystkie łączy jedno, są nagrywane wybitnie pod prąd, czy to heavy-metalowe Heaven and Hell czy bardziej idące w stronę hard-rocka rodem z USA Headless Cross, te albumy prezentują muzykę która wtedy była dobrze przyjmowana ,która poprostu wtedy trafiała do ludzi.
Wydawało się ,że teraz kiedy do zespoły przyszedł Ronnie James Dio ,a raczej powrócił ,a wraz z nim jego ulubiony perkusista Vinny Appice,a także legenda tej grupy basista Geezer Butler szykuję się bardzo dobry album legendy rocka. Ostatnim albumem Black Sabbath był album Tyr który z pewnością przywracał muzyce mistrzów hard-rocka trochę tajemniczości i surowości po raczej melodyjnych dwóch ostatnich płytach z Tonym Martinem. Wg.mnie jeśli na albumie Dehumanizer Black Sabbath zaprazentował swoją filozofię z ostatnich płyt czyli nagrał album z prądem obecnych mód tak jak robił to od czasu Heaven and Hell (oczywiście płyty wybitnej) mielibyśmy do czynienia z sukcesem komercyjnym i być może panowie zarobiliby sobie trochę pieniędzy a tak...właśnie ,podejrzewam że ludzie którzy w lipcu 1992 r. kiedy album wychodzili puścili album w swoich odtwarzaczach przecierali oczy ze zdumienia. Oto jest Black Sabbath grające w taki sposób ,Ronnie James Dio który zawsze do muzyki Black Sabbath wprowadzał artyzm raczej pasujący do Rainbow i Deep Purple śpiewa w taki sposób, przy którym mogą się równać najbardziej demoniczne wokale Ozzego z trzech pierwszych płyt zespołu ,tyle że wiadomo technicznie możliwości Ozzego są dużo niżśze.
Oczywiście kocham Rainbow, kocham Heaven and Hell i Mob Rules, tyle że jako płyty Black Sabbath nie robią na mnie aż takiego wrażenia jak Dehumanizer.
To przychodziło zresztą z czasem, wg.mnie cechą albumów wybitnych jest to ,że nie chwytają od razu,tylko do ich wielkości trzeba dochodzić ,oczywiście nie mówię o tym by katować się słuchając nowo poznaną muzykę, to jest heavy-metal, ta muzyka ma kopać ,ale czy Dehumanizer nie kopie...wszystkich tych dla których muzyka powinna powstawać wg pewnych schematów, dla których heavy-metal to tylko jakieś tam hity które są zapominane po kilka latach, dla których liczy się tylko to co jest na czasie, a powtarzam ,na czasie w 1992 r. była zupełnie inna muzyka niż ta którą zaprezentowali panowie Dio, Iommi, Butler i Appice. Porpostu chodzi mi o to że w wielkiej muzyce cały czas się coś nowego odkrywa ,a właśnie taki jest Dehumanizer.

Album rozpoczyna się porażająco utworem Computer God, coraz głośniejsze chore dźwięki rodem z fabryki przechodzą w ogniste perkusyjne wejście które z kolei w mocarny riff mistrza Iommiego. Dio śpiewa jakby chciał słuchacza zniszczyć, przygnieść i totalnie sponiewierać. Co najlepsze utwór jest pełen wspaniałych melodii, zmian tempa, a wysoki w pełni heavy-metalowy głos Dio idealnie kontrastuje z ciężkim i surowym brzmieniem. Tekst jest pełen jadu i mówi ogólnie rzecz biorąc o postępującej technicyzacji życia. W środku mamy piękne przyciszenie ,które przywołuje bardziej te znane oblicze Dio, bardziej liryczne ,słuchacz może na chwilę się poczuć jakby znalazł się w świecie pięknym ,innym od tego który opisuje ten utwór. Jednak nie trwa to więcej niż minutę ,bo zaraz Dio wybucha a muzycy znowu podręcają tą kompozycję by za chwilę Tony Iommi zagrał solo które poraża swoją siłą, mocą i jest świadectwem wielkiej klasy tego muzyka, którego przecież korzenie to stary hard-rock podczas gdy sola nie powstydzili by się tacy mistrzowie heavy-metalu jak Adrian Smith czy Glenn Tipton.
Nadchodzi przyspieszenie ,znów zmienia się melodyka, Dio jakby przypomniał sobie utwór Heaven and Hell gdzie tamte przyspieszenie jest dośc podobne wykrzykuję wręcz linijki tekstu a rozwalają gitary kończą ten utwór. Warto tutaj zwrócić uwagę na jedyne w swoim rodzaju brzmienie tej płyty która pozwala smakować wszystko, zarówno wokal ,odpowiednio wysunięty ,jak i muzykę instrumentalistów.
Kolejnym utworem na płycie jest After All The Dead jesli ktoś po Computer God chciałby odpoczynku, wytchnienia czy jakiegoś błahego przeboju który wypełniłby płytę jak to wiele razy w heavy-metalu miało miejsce niestety się przeliczy. Kolejny utwór i kolejny raz Panowie pokazują że na tej sesji nagraniowej pomysłów im nie brakowało. Cichutka gitara przechodzi w ostry jak brzytwa jak riff i nieco psychodeliczny śpiew Dio który jednak szybko zmienia go w typowy heavy-metalowy scream ,w międzyczasie perkusja z gitarą znakomicie licytują się na ostre zabijające słuchacza uderzenia. Za chwilę nastąpi zmiana melodyki ,Dio śpiewa w sposób absolutnie rewelacyjny, idealnie akcentuję frazy ,a najlepszym momentem jest fragment gdy śpiewa "I'm not alone, I'm not Afraid..." po czym przechodzi w monotonne ale idealnie pasujące After All..After Alll . Tu nie ma czasu na wyciszenie ,zwolnienie, bo zaraz cała jazda zaczyna się od początku ,a wokale Dio z sekundy na sekundę są coraz genialniejsze i tak w zasadzie do końca utworu .Poprostu niesamowita rzecz i kolejny wielki utwór płyty, utworu wielkiego chociaż bez udziału żadnego gitarowego sola, które jest tu zastępowane gitarowymi smaczkami. Wielcy muzycy potrafią tworzyć nieszablonowe jak na heavy-metal kompozycję.
Po dwóch ciężkich i surowych kompozycjach, pora na coś bardziej melodyjnego i szybkiego, do pośpiewania że tak powiem.
TV Crimes bo o nim mowa to poprostu klasyczny heavy-metalowy utwór trochę rodem z lat 80 jednak z tym wspaniałym Dehumanizerowym brzmieniem ,po ostrym wejściu gitar utwór przechodzi w typowo heavy-metalową jazdę ze znakomitymi zwrotkami i świetnym porywającym refrenem. To jeden z dwóch tak szybkich i melodyjnych utworów na tej płycie ,w zasadzie ukłon dla tych którzy kochają dwie pierwsze płyty Black Sabbath z Dio ,warto zwrócić uwagę na doskonałe solo Iommiego po którym Dio znowu wyżywa się na mikrofonie oraz proszących o litośc słuchaczach ,a także ciekawy teledysk do którego nakręcono ten utwór. Jeśli miałbym ocenić go to powiem że tak jak każdy inny utwór na płycie jest absolutnie doskonały ,proste. Warto dodać też, ze tekst w bardzo jadowity sposób oskarża świat mediów o manipulowanie ludźmi.
Kolejny utwór to radykalna zmiana klimatu ,a zarazem identyczny poziom jakość. Letters from Earth zaczyna się chyba najcięższym riffem jaki Tony Iommi zagrał, wszyscy fani starego Black Sabbath którzy narzekali na Iommiego że pozwolił wypłynąć muzycę Sabbs w latach 80 na nowe wody ,czasem grająć muzykę skrajnie inną od tego co Black Sabbath prezentował w latach 70, mogli w tym czasie poczuć się zawstydzeni. Dio śpiewa majestatycznie a zarazem z pewną dzikością ,łącząc różne swoje style śpiewu w jedną ognistą kulę ,która w refrenie wręcz wybucha i poraża słuchacza. Świetne gitary pojawiające się w tle przechodzą w znakomity mostek pomiędzy refrenem a krótkim solem które dodaję utworowi trochę heavy-metalowego czadu które jednak szybko przerywa perkusja. Utwór kończy Dio wyśpiewując jeszcze przez minutę te swoje genialne frazy wokalem o którym może tylko pomarzyć 99% wokalistów heavy-metalowych na świecie.
Master of Insanity ,kolejny utwór na płycie podobnie jak Computer God zaczyna się psychodelicznie , jak na Black Sabbath zresztą przystało ,jednak zaraz następują zmiana kiedy do akcji wchodzi gitara Iommiego ,edyne do czego można się przyczepić to to że riff z tego utworu brzmi praktycznie identycznie co riff z utworu Touch of Evil Judas Priest no ale nie można czepiać się szczegółów. Dio po raz kolejny zachwyca swoimi wokalami ,najpierw ostrymi zgodnymi z linią melodyczną by potem znakomicie zwolnić i z niesamowitym wyczuciem wyśmiewać znakomity refren tego utworu. Tak w zasadzie śpiewa cały utwór znakomicie podróżując po raz ostrym a raz delikatniejszym śpiewem wzbogacając refren kolejnymi znakomitymi wokalami, to jest to co lubię w heavy-metalu ,że refren nie brzmi cały czas tak samo jakby był kopiowany ,tutaj właśnie to mamy . Solo gitarowe poraża takim swoistym majestatem ,tego trzeba poprostu posłuchać ,jednak Tony Iommi gra krótko i treściwie co dodaję tylko smaku ,to Dio jest głównym aktorem tego utworu ,wszystko jest doskonale wyważone. Kolejny znakomity utwór co tu dużo mówić.
Kolejny utwór na albumie to Time Machine, zdecydowanie najszybszy i najbardziej melodyjny na albumie, w klimacie TV Crimes ale mający jeszcze bardziej przebojowy charakter ,zresztą nie na darmo utwór wykorzystany do filmu Świat Wayne'a. Intrygujące dźwięki przechodzą w szybki, ostry ,motoryczny utwór czyli repertuar w którym Dio czuję się jak ryba w wodzie, klasyczny do bólu wręcz heavy-metal. Mnogość ozdobników wokalnych śpiewanych przez Mistra poraża ,a refren to poprostu wykładnik ,wzór heavy-metalowego refrenu, gwarantuję że po paru przesłuchaniach już nigdy nie wyjdzie z głowy, poprostu mistrzostwo. W środku utworu znakomite gitary Iommiego ,ale znowu krótko bez zbędego efekciarstwa ,oszczędnie i znakomicie by znów Dio dopełnił dzieła. Poprostu Time Machine...przenosi w czasie do czasów kiedy ta muzyka rządziła i dzieliła ,jest rok 1992 ale nie dla muzyków Black Sabbath.Na koniec mamy jeszcze króciutki pokaz umiejętności Vinniego Appice'a.
Idziemy dalej...Sins of the Father ,przyznam szczerze ,że na początku ten utwór wydawał mi się trochę dziwny, no bo i wokal Dio na początku tego utworu do klasycznych z pewnością nie należy ,jednak teraz widzę ,że nie można muzyki słuchać po łebkach ,jakby się chciało ją zaliczyć. Co prawda wokal Dio na początku nie nastraja pozytywnie, jednak to tylko maska. Za chwilę wszyskto powraca do normy, a utwór zamienia się w rasowy heavy-metalowy utwór. Znakomite wstawki gitarowe i perkusyjne rozganiatają ,zwłaszcza zachwyca niespodziewane przyspieszenie w połowie utworu ,znakomity zabieg a o wokalach Dio to ja nawet nie wiem w jaki sposób mogę się wyrazić, mistrzostwo. Tekst utworu znów w bardzo pesymistyczny sposób przedstwia rzeczywistość, jak zresztą na znakomitej większość tego albumu. Jeśli utwór jest słabszy od reszty to tylko dlatego ,że cała reszta jest absolutnie genialna,a ten utwór jest tylko bardzo dobry, ale oczywiście kolejny mocny punkt płyty.
Too Late..kolejny utwór który na początku mnie nie zachwycił, gby dopiero po latach został doceniony ,jak muzycy zresztą mówili miał być czymś co dawało trochę słuchaczowi płyty wytchnienia, balladą, ale wyszło jak zwykle..po Sabbathowsku. Śpiew Dio jest straszliwie delikatny na początku, jeszcze bardziej niż w lirycznych utworach tego typu we wcześniejszej karierze tego muzyka ,gdyby tak było do końca mielibyśmy do czynienia z łzawą balladą, jednak to nie byłoby możliwe u takich muzyków. Momentalnie Dio jednym ruchem zmienia kompletnie klimat tego utworu w wolny ,ale niesamowicie posępny utwór i zaczyna śpiewać coraz bardziej ostro. Ciężko opisać ten utwór, bo jest bardzo trudny w odbiorze ,ale z pewnością po kilkunastu przesłuchaniach każdy go doceni, ma bardzo wyrazisty klimat ,a solo gitarowe Iommiego znowu może zachwycić. Poprostu dobra ,wartościowa rzecz ..kolejny utwór?

..przepraszam następne arcydzieło ,tutaj to w zasadzie brakuje określeń ,ciężko mi na tym albumie wybrać ukochany utwór, najlepszy ale chyba wybiorę właśnie ten. I ,nie mam słów dla tego utworu bo poprostu jest absolutnym majsterszytkiem, wchodzi do kanonu najważniejszych utworów Black Sabbath i wg.mnie to nawet nie podlega dyskusji. Łączy wszystko heavy-metalowy czad, melodię, motorykę, typową dla zespołu surowość. Początek jest zupełnie nieszablonowy, riff gitarowy rodem jakby z muzyki bluesowej któremu towarzyszy cichy szept Dio przechodzący w piekielnie cięzkie wejście perkusji i natychmiastową porcję wokali Dio ,każde słowo zaśpiewane przez Dio w tym utworze to absolutna perfekcja i moc z którą nie może równac się nic. Refren poraża ,gdy Dio śpiewa I jestem pewien że to chodzi właśnie o niego, to poprostu czuć. Moc bijaca z instrumentów poraża ciężarem ,a niebawem riff znany z początku się powtarza ale jest jeszcze fajniej dopracowany i trwa dłużej przechodząc w doskonałe solo gitarowe idealnie pasujące do utworu. Dla takich utworów warto poznawać muzykę i z satysfakcją potem zawsze stwierdzić ,że są muzycy którzy nie zawodzą bo hard-rock mają w swojej krwi. Tego utworu można słuchać godzinami, bo to co napisałem nie oddaję nawet w części tego co prezentuję.

Ostatnim (niestety) utworem na albumie jest Buried Alive który jest typowym utworem dla tego albumu, ciężkim, ostrym z niepokojącym wokalem Dio. Wyróżnia się znakomitymi gitarowymi wstawkami i bardzo ciekawą melodyką ,posiada liczne zmiany tempa i świetny z patosem zaśpiewany refren. Wydaję się następnie ,że muzycy chcą przyspieszyć po kilku szybkich uderzeniach w bębny Appice'a jednak solo Iommiego jest zagrane wolno, dostojnie z wielką klasą i dokładnością. Dio w drugiej części utworu znowu porywa swoimi frazami tylko tak jak on to potrafi ,a utwór kończą znakomite piękne gitarowe dźwięki wygrywane przez Iommiego które znakomicie kończą ten wspaniały album.

I tak oto dochodzimy do końca ,ponad 40 minut muzyki ,a tak wiele cudownych dźwięków i pomysłów muzycznych można obdzielić dyskografiami wielu zespołów heavy-metalowych. Wg.mnie geniusz tego albumu tkwi w tym ,że może zachwycić każdego kto kocha muzykę rockową.
Fani starego klasycznego Black Sabbath poprostu nie mogą obok tej płyty przejść obojęnie. Fani Dio powinni docenić ,że ich idol w pełni dojrzał wokalnie mogąc pokazać pełnię swoich możliwości i zachwycać tak jak na płytach Rainbow a jednocześnie odkrywać w sobie zupełnie nowe możliwości. Fani heavy-metalu mają tu wiele wspaniałych zagrań, solówek, wokali zagranych w czasach kiedy ich ukochana muzyka schodziła do podziemi. Natomiast każdy kto poprostu lubi rock ,zwłaszcza Ci dla których muzyka powinna mieć jakieś przesłuchanie i indywidualny charakter docenią z pewnością ten album.

Kończąć recenzję napiszę jeszcze jedno, ten album trzeba słuchać wiele ,wiela razy, na początku kocha się tylko najbardziej nośne utwory, jednak pokochanie całości jest naturalne ,przychodzi z czasem, ale albumowi trzeba dać szansę. Uważam ,że to poprostu skarb, cudo i wiem że album będzie mi towarzyszył zawsze . Wielka muzyka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pią 15:35, 26 Wrz 2008 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


O łał...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Czw 12:22, 02 Paź 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


sobie ocenię te albumy które w miarę dobrze znam

Black Sabbath 9
Paranoid 10
Master of Reality 9+
Vol.4 8
Sabbath,bloody Sabbath 8+
Sabotage 8+
Heaven and Hell 9
Mob Rules 9
Born Again 7+
Eternal Idol 7
Headless Cross 8
Tyr 8+
Dehumanizer 10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewru
PostWysłany: Pią 22:33, 03 Paź 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 1534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław


Futureal napisał:


Black Sabbath 9
Paranoid 10
Master of Reality 9+
Vol.4 8
Sabbath,bloody Sabbath 8+
Sabotage 8+
Heaven and Hell 9
Mob Rules 9
Born Again 7+
Eternal Idol 7
Headless Cross 8
Tyr 8+
Dehumanizer 10


W skali szkolnej wg mnie: (od 1do 6)
Debiut- 6
Paranoid-6
Master of Reality- 6
Vol4- 6
Sabbath Bloody Sabbath- po za skalą-wykurw wszechczasów, podobnie jak IV Zepy, Unleashed- Judasów i Hammerheart-Bathory, Grave Diggera tu nie wpiszę, bo jednak aż tak genialnych płyt jak wyżej wymienieni nie nagrali...., ale i tak są zajebiści hehehehehe
Sabotage-4,5
Heaven And Hell-5
Mob Rules-5.5
Born Again- 3 (tak, wiem, wywoła to protesty Wink )
Eternal Idol- 2 (i to naciągane.....)
Headless Cross- 3.5


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewru dnia Pią 22:34, 03 Paź 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Sob 10:13, 04 Paź 2008 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


Seventh Star 7+

Technical Ecstasy dopiero poznaję, jak narazie w porządku po paru utworach

koniecznie zapoznaj się z Tyrem i Dehumanizerem:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Futureal dnia Sob 10:14, 04 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Pią 13:09, 02 Sty 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


nowa płyta -późny kwiecień ,tytuł jeszcze nie znany ,ponoć ma być ciężko, ostro ,oby!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Nie 11:09, 15 Lut 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


Heaven and Hell ujawnia, że ich nadchodzący album będzie zatytułowany "The Devil You Know" i zostanie wydany 28 kwietnia 2009 r. przez Rhino Records.

Kilka tytułów z nowej płyty: "Atom And Evil," "Eating The Cannibals," "Bible Black" i "Breaking Into Heaven".

Zespół mówi: "mieliśmy mnóstwo wspaniałej zabawy, występując przed publicznością, i dlatego nie chcieliśmy rezygnować z pracy. Gdy w końcu zaczęliśmy pisać nowe piosenki, pojawiało się mnóstwo pomysłów. Skończyło się na tym, że przygotowaliśmy płytę, którą spokojnie możemy postawić obok wszystkich naszych poprzednich dokonań".

Album został nagrany w walijskim "Rockfield Studios", czyli w tym samym miejscu, w którym grupa Black Sabbath zarejestrowała płytę "Dehumanizer". Ronnie James Dio wspomniał niedawno, że muzyka na "The Devil You Know" jest hybrydą tego, co znalazło się na albumach "Heaven And Hell", "Mob Rules" i "Dehumanizer".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Nie 12:59, 15 Lut 2009 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


ciekawe, co z tego wyjdzie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Nie 13:44, 15 Lut 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


nie spodziewam się klapy ani jakiejś rewelacji, ale zobaczymy ,brak koncertu w Polsce (już raczej to jest pewne) sprawia ,że moje ciśnienie na ten album bardzo spadło ,ale miło będzie jak chłopaki nagrają parę bardzo dobrych kompozycji

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Pią 15:10, 13 Mar 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


31 marca pierwszy singiel ,to będzie Bible Black

swoją drogą to tytuły jakieś takie dziwnie pod dzieciarnię, a okładka też taka że mrocznym dzieciom się spodoba, nie jestem w tej chwili dać linka, ale potem poszukam, może zresztą sami znajdziecie ,no nic, zobaczymy czy będzie coś godnego Sabbath, oby tak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pią 15:14, 13 Mar 2009 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


Moze Dio sobie wymaluje ryj na biało (z czarnymi łezkami) i zaloży długą, czarną kieckę Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ernst_Stavro_Blofeld dnia Pią 15:14, 13 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Pią 15:15, 13 Mar 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


[link widoczny dla zalogowanych]


Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pią 15:18, 13 Mar 2009 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


Oj! Faktycznie nieestetycznie wygląda Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Futureal
PostWysłany: Pią 15:19, 13 Mar 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Edge of Darkness


w takiej konwencji to tylko Slayer umie robić okładki, BS zawsze miało zresztą okładki bardzo mocno przeciętne ,nie wiem kto im je rysował ,ale zbyt dobre nie były

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pią 22:15, 13 Mar 2009 
Administrator (czuj respekt)
Administrator (czuj respekt)


Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 5144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica


Kurwa! to wyglada jak jakieś kradle of filc!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamowaR
PostWysłany: Pią 23:22, 13 Mar 2009 
Moderator (czuj respekt)
Moderator (czuj respekt)


Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 2705
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław


miejmy nadzieję że muzyka będzie 1000 razy lepsza niż okładka, która prezentuje się po prostu żałośnie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewru
PostWysłany: Pią 23:32, 13 Mar 2009 
Prisoner
Prisoner


Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 1534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław


Eeeeee, dobra, okładka...,nie wiem czemu kojarzy mi się z "Labiryntem Fauna"..... Laughing Laughing Laughing

Po za tym jest cała masa świetnych płyt, z (delikatnie rzecz ujmując) kiepskimi okładkami...., np. okładki płyt Accept (pomijając Restless and Wild i może RR)..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewru dnia Pią 23:33, 13 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 7
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Forum Wrocławski Fan Club Iron Maiden Strona Główna  ~  Świat Metalu

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach